


Dzień był ciepły, tylko słońce od czasu do czasu chowało się za chmurami. Na ten dzień Rysiu czekał bardzo długo, ponieważ mama obiecała mu, że tego dnia wybiorą się na zakupy. Chłopiec prawie samodzielnie ubrał się i zbiegł do kuchni na śniadanie, sam wsypał sobie płatki do miseczki i sam nalał do nich mleka, wylewając przy tym odrobinę na kuchenny blat.
Mama obserwowała całą sytuacje z boku, uśmiechając się tylko pod nosem – Rysiu jestem z ciebie bardzo dumna, jesteś już naprawdę bardzo samodzielny – powiedziała mama
Odszukaj w teksiecie wszystkie litery A, a
Czy znasz jakieś wyrazy zaczynające się na tą literę?
Zakupy zajęły więcej czasu niż wszyscy przypuszczali. Po powrocie do domu Rysiu chwilę się pobawił. Wieczorem przed położeniem się do łóżka, chłopiec sprawdził jeszcze, czy wszystkie rzeczy potrzebne pierwszego dnia w przedszkolu leżą na swoim miejscu. Przez zaśnięciem mama przeczytała Rysiowi jego ulubioną bajkę.
Rano, chłopiec znów sam się ubrał, zabrał z pokoju plecak z rzeczami do przedszkola i zbiegł do kuchni, tym razem śniadanie już na niego czekało. Rysiu szybko zjadł śniadanie:
- Mamo, kiedy idziemy do przedszkola – dopytywała
- Jak tylko skończysz jeść – wyjaśniła spokojnie mama
Odszukaj w tekście wszystkie litery O,o.
Czy znasz jakieś wyrazy zaczynające się na tą literę?
Rysiu, przy niewielkiej pomocy mamy, założył buty, kurtkę i plecak. Po wyjściu z domu podał mamie rękę. Droga do przedszkola nie była daleka ale musieli minąć dwa skrzyżowania. Przy pierwszym skrzyżowaniu znajdowały się sygnalizatory świetlne.
- Rysiu, czy pamiętasz co teraz musisz zrobić? - spytała mama
- Musimy poczekać, aż zapali się zielone światło – odpowiedział dumnie chłopiec
- A potem, czy możemy od razu wyjść na przejście dla pieszych? - dopytywała mama.
Rysiu zaczął się zastanawiać się nad odpowiedzią....
- Przypomnij sobie nasze spacery i to jak ja i tata mówiliśmy ci o czym należy pamiętać zanim będziesz chciał przejść na drugą stronę ulicy – tłumaczyła cierpliwie mama i dodała – to bardzo ważne informacje o których zawsze trzeba pamiętać.
- A tak, muszę pamiętać żeby poczekać na zielone światło potem zanim wejdę na ulicę patrzę w lewo i w prawo i jeszcze raz w lewo i jak nic nie jedzie mogę iść, zawsze tam gdzie jest przejście dla pieszych, a no i najlepiej jak jest koło mnie osoba dorosła.
- Świetnie, bardzo się ciesze, że o tym pamiętasz – ucieszyła się mama
- Dzięki tej wiedzy, Rysiu wraz z mamą bezpiecznie i szybko dotarli do przedszkola. Chłopiec zauważył, że niektóre dzieci przyjechały wraz
z rodzicami samochodami,
- a każde z nich było przypięte pasami w foteliku samochodowym.
W przedszkolu czekała uśmiechnięta Pani, która pokazywała wszystkim dzieciom, gdzie znajdują się ich półeczki w szatki, w których będą trzymać swoje rzeczy. Rysiu, zdjął buty, ubrał nowe kapcie, a kurtkę i plecak powiesił w szafce. Wziął mamę za rękę i zaczął prowadzić w stronę sali. Mama, jednak, przykucnęła przy synku, uśmiechnęła się i powiedziała – Rysiu, jesteś już duży, przedszkole to niezwykłe miejsce, w którym dzieci mogą się bawić, malować, rysować, lepić, wycinać, śpiewać, tańczyć, poznawać nowych kolegów i koleżanki. Dziś spędzisz czas beze mnie.
- Ale mamo ja będę tęsknic za tobą – powiedział Rysiu
- Ja, za tobą też, ale jestem pewna, że nie będziesz miał czasu się nudzić, a zanim się obejrzysz przyjdę po ciebie – mama mocno przytuliła Rysia i pomachała mu na do widzenia, kiedy on wchodził do swojej nowej sali.
Po wejściu do sali Rysiu mocno otworzył oczy...było tam wszystko tylko dla dzieci (mnóstwo rodzajów klocków dużych i małych, puzzle, gry, układanki, kuchnia, domek dla lalek był tam nawet warsztat z narzędziami)
- Dzień Dobry, jestem Pani Beata, a Ty jak masz na imię? - spytała pani uśmiechając się do chłopca
- Rysiu – odpowiedział niepewnie chłopiec
Pani Beata napisała coś na papierowej chmurce, okazało się, że była to naklejka.
- Witaj Rysiu, miło Cie poznać, dziś jest nasz pierwszy dzień w przedszkolu, więc musimy się poznać. Mam tu naklejkę w kształcie chmurki na której napisałam twoje imię. Czy mogę nakleić ją na twoją koszulkę? Dzięki temu będę pamiętała jak masz na imię – wyjaśniła Pani Beata.
- Dobrze – zgodził się Rysiu
- Spójrz Rysiu, wszystkie dzieci które są w naszej sali mają takie chmurki. Jest tu Filip, Adaś, Szymon, Radek, Ewa, Gosia – pokazała na dzieci Pani Beata
Rysiu już miał coś powiedzieć ale podbiegł do nich chłopiec, chyba Adaś, podał mu czerwoną sportową wyścigówkę i pociągną w stronę drogi i zabawkowego garażu, na którym zaparkowana była niebieska ciężarówka. Rysiu zaczął się bawić z nowym kolegą, i tylko na chwilkę rozejrzał się po sali w której zauważył dzieci bawiące się w kąciku lalek i misiów, a inne dzieci bawiły się przy stoliczkach klockami. Nim się obejrzał Pani Beata zawołała wszystkie dzieci do wspólnej zabawy a potem poprosiła, żeby dzieci ustawiły się jeden za drugim w taki pociąg i pojechaliśmy do łazienki, gdzie dzieci umyły ręce. Następnie przy stolikach przedszkolaki zjadły śniadanie. Po śniadanku, dzieci jeszcze chwilkę bawiły się w kole z Panią Beatą, poznawały swoje imiona i mówiły co lubią robić najbardziej. Rysiowi bardzo podobało się że może opowiedzieć wszystkim o swojej nowej trampolinie. Nagle Rysiu poczuł, że ktoś ciągnie go za koszulkę... to Adaś ciągną Rysia do ich garażu , ulicy i samochodów. Rysiu niepewnie spojrzał w stronę Pani Beaty ale ona tylko uśmiechnęła się i powiedziała, że mogą się iść bawić.
Czas w przedszkolu mijał bardzo szybko. Nim Rysiu się obejrzał wszyscy wychodzili już na przedszkolny plac zabaw. Ileż tam było niezwykłych rzeczy: drewniane domki, zjeżdżalnie, huśtawki, drabinki i piaskownico pełna najróżniejszych zabawek. Po powrocie z podwórka dzieci znów ustawiły się w „pociąg” do łazienki gdzie się umyły a na stołach czekał już na niego pyszny obiad. Po zjedzeniu obiadu dzieci położyły się a Pani Beata zaczęła czytać książkę. Rysiu nigdy wcześniej nie słyszał tej bajki ale bardzo mu się podobała. Nim się obejrzał Pani z szatki, ta sama która rano pokazywała mu półeczkę, zawołała go. Rysiu niepewnie wyszedł z sali. W szatni czekała na niego najlepsza niespodzianka jaką mógł sobie wyobrazić... jego mama. Rysiu pobiegł do niej mocno się wtulił.
- Rysiu, jak ci minął pierwszy dzień w przedszkolu – spytała mama
- Szybko, przecież nie było się tylko chwilkę mamo – odpowiedział Rysiu
Czas w przedszkolu mijał bardzo szybko. Nim Rysiu się obejrzał wszyscy wychodzili już na przedszkolny plac zabaw. Ileż tam było niezwykłych rzeczy: drewniane domki, zjeżdżalnie, huśtawki, drabinki i piaskownico pełna najróżniejszych zabawek. Po powrocie z podwórka dzieci znów ustawiły się
w „pociąg” do łazienki gdzie się umyły a na stołach czekał już na niego pyszny obiad. Po zjedzeniu obiadu dzieci położyły się a Pani Beata zaczęła czytać książkę. Rysiu nigdy wcześniej nie słyszał tej bajki ale bardzo mu się podobała. Nim się obejrzał Pani z szatki, ta sama która rano pokazywała mu półeczkę, zawołała go. Rysiu niepewnie wyszedł z sali. W szatni czekała na niego najlepsza niespodzianka jaką mógł sobie wyobrazić... jego mama. Rysiu pobiegł do niej mocno się wtulił.
- Rysiu, jak ci minął pierwszy dzień w przedszkolu – spytała mama
- Szybko, przecież nie było się tylko chwilkę mamo – odpowiedział Rysiu




Pytania do opowiadania:
- Jak miał na imię główny bohater?
- O czym należy pamiętać przechodzać przez jezdnią?
- Co można robić w przedszkolu?
- Jakie literki już poznaliśmy?

DLACZEGO MALINY MAJĄ URODZINY?
Za oknem prószył śnieg. Cały świat przykryty był puszystym, białym puchem. I właśnie tego pięknego, zimowego dnia Rysio miał urodziny - kończył 5 lat! Aby urodziny były udane muszą być goście, tort i oczywiście prezenty. Goście byli, tort czekał już w lodówce, prezenty też były, ale jeszcze czekały na rozpakowanie z kolorowych papierów i torebek.
Do Rysia na urodziny przyszło czterech kolegów - Filip, Adaś, Szymon i Radek oraz i dwie koleżanki - Ewa i Gosia. Pilnowała ich i jednocześnie bawiła się z nimi starsza siostra Rysia - Kasia. Gdy kończyli grać w grę planszową ze świnką Peppą Adaś powiedział:
- Ale miałbym teraz ochotę na budyń waniliowy!
- O jak też - przytaknął Filip - uwielbiam budyń waniliowy z sokiem malinowym! - po czym oblizał usta i pogładził się po brzuszku.
- A ja lubię maliny z kaszą manną - dodała Gosia.
- Ja to nie za bardzo lubię maliny, właściwie w ogóle ich nie lubię, ale ładnie wyglądają na krzaczkach - uśmiechnęła się Ewa.
- Lody z malinami są super! - rzekł Radek, a Szymon krótko mu odpowiedział:
- No!
- Wiecie co?... - zaczął Rysio - Ja też lubię maliny, ale tak bez niczego. Czyli słodziutkie od razu do gębusi! - zaśmiał się i dodał - A my w ogródku mamy przecież maliny, to może pójdziemy po nie teraz?
- No, to chyba nie jest dobry pomysł. - powiedziała Kasia.
- A niby dlaczego? - spytał Rysio.
- Bo maliny teraz nie rosną.
- Jak to???? - zdziwił się Rysio i reszta dzieci też, robiąc przy tym wielkie oczy.
- Jest zima. - wyjaśniła Kasia.
- No i?... - nie dawał za wygraną Rysio.
- A zimą nie ma malin i już.
- Bo?....- Rysio drążył temat.
- Bo maliny są latem. Teraz nie rosną i koniec. - stanowczo powiedziała Kasia.
Odszukaj w tekście wszystkie litery E,e
- Koniec kropka pl - odpowiedział Rysio i dodał - to chodźmy zobaczyć!
- Świetny pomysł! - powiedzieli razem Adaś i Szymon, a wszystkie dzieci w tym czasie ruszyły w stronę drzwi.
- Zaraz, zaraz - zauważyła ich mama Rysia - a dokąd to się wybieracie?
- Na maliny! - radośnie odpowiedzieli wszyscy razem.
- Ale - zaczęła mama, lecz nie dokończyła, bo przerwała jej Kasia:
- Już im tłumaczyłam, ale chcą zobaczyć na własne oczy.
- A no, chyba, że tak. - uśmiechnęła się mama - Tylko ubierzcie się, bo jest zimno. Kurtki, buty, czapki, rękawiczki i
- Szaliczki! - dodała wesoło Kasia.
Po chwili wszystkie dzieci były już na dworze.
- Chodźcie, tam z tyłu domu są maliny. - Rysio prowadził swoich gości.
- Mniam, mniam. Już nie mogę się doczekać. - powiedział Adaś.
- Ja też. - dodał Szymon.
- I ja też. - rzekł Radek.
- I ja. - stwierdziła Gosia.
Odszukaj w tekście wszystkie litery U,u.
Czy znasz jakieś wyrazy zaczynające się na tą literę?
Dzieci ruszyły za Rysiem, który prowadził je na tył domu, gdzie rosły maliny.
- Chodźcie tu! - krzyknął Rysio - Tu zawsze są maliny!
Dzieci podbiegły do krzaczka i.
- Ale co to??? - krzyknął Rysio dotykając suchych gałązek, na których rosły niedawno słodkie owoce - Ktoś ukradł maliny!!!
- I to wszystkie! Ani jednej nie zostawił! - głośno dodał Szymon.
- Musimy znaleźć złodzieja! - zaproponowała Ewa.
- Ale jak? Wiecie jak to się robi?- zapytał Adaś.
- Trzeba szukać śladów. - stanowczo powiedział Rysio. - Będziemy detektywami. Szkoda, że nie mamy szkła powiększającego...
W tym czasie Gosia zaczęła mlaskać.
- To ona! - krzyknął Filip - ona zeżarła wszystkie maliny!
- O tu, tu, zobaczcie, są ślady jej butów. To na pewno ona. - powiedziała Ewa.
-- Przestańcie już. - Kasia nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Złapała się za brzuch i głośno się śmiała - Haha! Hahaha! - Ale z was detektywi! Przecież tu są ślady was wszystkich!
- Ale z czego dokładnie się śmiejesz? - zapytał nieśmiało Rysio.
- Z was głuptasy. - odpowiedziała Kasia.
- To ja się obrażę. - Rysio założył rękę na rękę i odwrócił się w geście obrażenia, ale za chwilę spytał:
- Ale dlaczego z nas się śmiejesz? Malin nie ma, więc ktoś je na pewno ukradł. A Gosia mlaskała. To pewnie ona! Chcieliśmy dodać je do budyniu i lodów i zjeść sobie, tak po prostu. Może trzeba o tym powiedzieć rodzicom?
- Z was głuptasy. - odpowiedziała Kasia.
- To ja się obrażę. - Rysio założył rękę na rękę i odwrócił się w geście obrażenia, ale za chwilę spytał:
- Ale dlaczego z nas się śmiejesz? Malin nie ma, więc ktoś je na pewno ukradł. A Gosia mlaskała. To pewnie ona! Chcieliśmy dodaje do budyniu i lodów i zjeść sobie, tak po prostu. Może trzeba o tym powiedzieć rodzicom?
- Nikt ich nie ukradł! - powiedziała spokojnie Kasia. - Mówiłam wam przecież, że jest zima, a zimą maliny nie rosną. Tak samo, jak latem nie ma śniegu.
- To bardzo dziwne. - powiedział Rysio.
- To normalne. - powiedziała Kasia.
- To bardzo dziwne. - powiedział Rysio.
- To normalne. - powiedziała Kasia.
- To dlaczego Gosia mlaskała? - spytał Adaś.
- Bo znalazła w kieszonce kurtki cukierka i go po prostu zjadła. - odpowiedziała Kasia, a Gosia potwierdziła: Tak, tak, to prawda.
- Teraz jest zima. To taka pora roku, gdy nic nie rośnie. - wyjaśniała dalej Kasia.
- Nawet jabłka? - spytał Filip.
- Nawet.
- A gruszki? - zadała pytanie Ewa.
- Też nie. - odpowiedziała Kasia.
- To może chociaż truskawki. Coś tam chyba widzę po śniegiem?... - Szymon wskazał na górkę śniegu.
- Nie. To na pewno nie są truskawki. To niemożliwe, bo zimą nic nie rośnie. Wszystko w przyrodzie zmienia się tak jak zmieniają się pory - Kasia nie dokończyła zdania, bo przerwała jej Gosia:
- Pory? Takie co są w zupie?!
- Nie. Pory roku! - wyjaśniła Kasia. - Wiecie, że są cztery pory roku?
- Coś tam słyszałem. - odrzekł Rysio. - Ale nie pamiętam.




Znajdź w tekście wszystkie litery I, i.
Czy znasz jakieś wyrazy zaczynające się na tą literę?
- Te cztery pory roku to zima, wiosna, lato i jesień. - Wszystkie dzieci słuchały uważnie, co też Kasia im jeszcze powie. - Otóż zimą jest śnieg i nic nie rośnie, potem przychodzi wiosna i przyroda budzi się do życia - kwitną kwiaty, na drzewach są pąki, po wiośnie jest lato - wtedy jest słonecznie, ciepło i są owoce na przykład maliny, a później nadchodzi jesień i przyroda odpoczywa zrzucając kolorowe liście.
- Zaraz, zaraz - przerwał jej Rysio - ale czy ty na pewno mówisz prawdę? Teraz jest zima, a przecież w sklepach są jabłka! Sam wczoraj widziałem. To skąd się tam wzięły?
- No właśnie? Skąd? - zapytały razem dzieci.
- Jesienią ktoś je zerwał, włożył do skrzynek, te skrzynki ułożył w magazynach, a teraz
z tych magazynów przewozi się je do sklepów. A wiecie, że niektóre owoce są przywożone do nas z innych krajów? - spytała Kasia.
- Czyli, że w innych krajach rosną maliny i inne owoce? Jak to możliwe?! -
z niedowierzaniem zapytał Rysio.
- Jak to możliwe? - powtórzył Szymon i dodał - Jak to się dzieje?
- Bo Ziemia się kręci. - krótko odpowiedziała Kasia. - I w innych krajach, po drugiej stronie Ziemi, jest lato. PO prostu Ziemia się kręci. - powtórzyła Kasia.
- Jaki ziemniak się kręci? - zapytał Adaś.
- Nie ziemniak tylko Ziemia. - uśmiechnęła się Kasia.
- Czyli jak będę kręcił tą ziemią co jest na dworze to znaczy, gdybym tak wykopał trochę ziemi spod śniegu i nią pokręcę to będzie lato??? - spytał Rysio.
- Nie, nie, nie o taką ziemię chodzi! - odpowiedziała spokojnie Kasia.
- A jaka ziemia chodzi? Żeby chodzić trzeba mieć nogi! - rzekł Radek.
- Ojej, chodźmy do domu to wam wszystko wytłumaczę - powiedziała Kasia.
- To bardzo dziwne co mówisz. - stwierdził Radek - u nas nie ma owoców, a gdzieś są, bo jakaś ziemia się wierci?
- Nie wierci, tylko kręci. - poprawiła go Ewa.
W drodze do domu dzieci wciąż rozmawiały, bo temat pór roku, kręcącej się Ziemi bardzo ich zainteresował.
- Można powiedzieć, że tak jak ty Rysiu masz urodziny zimą, tak maliny mają urodziny latem. - mówiła Kasia. - Bo tak jak urodziny są raz w roku, tak też maliny są raz
w roku.
- To latem urządzimy malinom przyjęcie. - powiedział Rysio.
- Full access to our public library
- Save favorite books
- Interact with authors



Dzień był ciepły, tylko słońce od czasu do czasu chowało się za chmurami. Na ten dzień Rysiu czekał bardzo długo, ponieważ mama obiecała mu, że tego dnia wybiorą się na zakupy. Chłopiec prawie samodzielnie ubrał się i zbiegł do kuchni na śniadanie, sam wsypał sobie płatki do miseczki i sam nalał do nich mleka, wylewając przy tym odrobinę na kuchenny blat.
Mama obserwowała całą sytuacje z boku, uśmiechając się tylko pod nosem – Rysiu jestem z ciebie bardzo dumna, jesteś już naprawdę bardzo samodzielny – powiedziała mama
Odszukaj w teksiecie wszystkie litery A, a
Czy znasz jakieś wyrazy zaczynające się na tą literę?
- < BEGINNING
- END >
-
DOWNLOAD
-
LIKE
-
COMMENT()
-
SHARE
-
SAVE
-
BUY THIS BOOK
(from $12.19+) -
BUY THIS BOOK
(from $12.19+) - DOWNLOAD
- LIKE
- COMMENT ()
- SHARE
- SAVE
- Report
-
BUY
-
LIKE
-
COMMENT()
-
SHARE
- Excessive Violence
- Harassment
- Offensive Pictures
- Spelling & Grammar Errors
- Unfinished
- Other Problem
COMMENTS
Click 'X' to report any negative comments. Thanks!