

Zapraszamy do przeczytania naszych opowiadań o Dżoku, bohaterze książki Doroty Gawryluk "Dżok, legenda o psiej wieności".


Opowiadanie Leny
Dżok nigdy nie wrócił do starej krakowskiej kamienicy. Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wiślanymi bulwarami i widział jak wskoczył do pociągu, który jechał za miasto, ale tak naprawdę Dżok...
Tak to prawda Dżok wskoczył do pociągu.
Pociągu, który jechał do Poznania. Dżoka zdziwiło to, że nikt nie zwrócił na niego uwagi. Ludzie przechadzali się, a nawet potykali się o niego, ale i tak nie zwrócili na niego uwagi.

Dżok wysiadł z pociągu późnym wieczorem. Po długim spacerze po poznańskich krętych uliczkach usnął ze zmęczenia na klatce schodowej jednej z kamienic. Nad ranem obudził go warkot samochodów. Głodny i zmęczony Dżok znalazł się na samym środku ruchliwej ulicy. Nagle ku jego zdziwieniu podniosła go z ulicy miła Pani z małą dziewczynką. Już po paru chwilach znalazł się w pięknym domu pod miastem, gdzie został wykąpany i dano mu bardzo smaczne jedzonko.
Dżok bardzo szybko zaprzyjaźnił się z miłą Panią, która okazała się być lekarzem weterynarii i mieć na imię Lena .
Tak potoczyła się historia dzielnego psa Dżoka, który znalazł cudowny dom i dobrych ludzi z którymi zamieszkał do końca swoich dni.
Opowiadanie Ingi
Dżok postanowił, że zostanie psem policjanta. Poszedł więc na policję, a policjanci nie wiedzieli o co mu chodzi więc przygarnęli go do siebie. Dżok widział dużo psów podobnych do siebie, które go lubiły. Bawili się dobrze z panem policjantem aż do zimy. Wtedy policjant zrobił sobie jeden dzień wolny i psy nie miały swoich opiekunów. Został tylko szef, który był niemiły dla opiekunów psów i dlatego psy go nie lubiły. Na wiosnę psy bawiły się na dworze, a pan rozmawiał z panią, która miała aż 30 psów i każdego karmiła 5 razy dziennie. Miała też pomocników: 5 kucharzy i 5 sprzątaczek 9 (ponieważ była miliarderką) Była młoda, ale nie zbaczajmy z tematu.
Psy goniły patyk (ciągle), ale nie kręciło im się w głowie. Raz zrobiły skok, raz skok i obrót jednocześnie. Dżok nie bawił się z kolegami i koleżankami tylko leżał na kolanach pana. Choć było mu dobrze z nowym właścicielem, to dla Dżoka pan Nikodem nadal był najlepszy.


Opowiadanie Łukasza, Bartka i Franka
Dżok nigdy nie wrócił do starej krakowskiej kamienicy. Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wiślanymi bulwarami. Podobno wskoczył do pociągu, który jechał za miasto do lasu, ale tak naprawdę Dżok... wrócił na rondo.
Potem pobiegł na Bulwary Wiślane i biegał chwilę za rowerami. Wieczorem znów wrócił na rondo i zobaczył, że w jego misce leży precel. Ucieszył się na taką kolację, ale zastanawiał kto go podrzucił. Okazało się, że precel podrzucił Preclarz.
Opowiadanie Łukasza, Bartka i Franka
Dżok nigdy nie wrócił do starej krakowskiej kamienicy. Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wiślanymi bulwarami. Podobno wskoczył do pociągu, który jechał za miasto do lasu, ale tak naprawdę Dżok... wrócił na rondo.
Potem pobiegł na Bulwary Wiślane i biegał chwilę za rowerami. Wieczorem znów wrócił na rondo i zobaczył, że w jego misce leży precel. Ucieszył się na taką kolację, ale zastanawiał kto go podrzucił. Okazało się, że precel podrzucił Preclarz.
Następnego dnia Dżok zobaczył autobus, w którym jechała pani Maria, która wyszła już ze szpitala. Dżok pobiegł za tym autobusem. Autobus dojechał na przystanek obok domu pani Marii. Pani Maria wysiadła z autobusu i poszła do swojego domu. Dżok poszedł za nią, ale nie zdążył wejść i przez dłuższy czas drapał w drzwi. Pani Maria w końcu otworzyła drzwi, zdziwiła się i ucieszyła na widok Dżoka. A potem żyli długo i szczęśliwie.


Opowiadanie Bruna
Dżok nigdy nie wrócił do starej krakowskiej kamienicy. Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wiślanymi bulwarami. Podobno wskoczył do pociągu, który jechał za miasto do lasu, ale tak naprawdę Dżok...
biegł prosto przed siebie, kierując się psim instynktem.
Podpowiadał mu on, że jego dobry Pan nadal żyje.
Biegł po ulicach Krakowa, cierpliwie węsząc i nadstawiając uszu. W pewnym momencie przystanął, by napić się wody. Jakiś dobry człowiek wystawił miskę z wodą przed wejściem do restauracji. Przez otwarte drzwi lokalu widać było wielki ekran telewizora, gdzie nadawano wiadomości.
Właśnie pokazywano miłego starszego Pana w szpitalnym szlafroku, który ze wzruszeniem opowiadał o tym, jak uratowano go po cięzkim zawale serca.
Opowiadał o tym, jak pomogła mu potem kilkumiesięczna rehabiltacja w sanatorium. Dżok zaczął machać ogonem jak oszalały i piszczeć ze szczęścia, zorientował się, że ten staruszek to Pan Nikodem.
Postanowił biec dalej przed siebie i szukać jego zapachu.
Znalazł go po 2 dniach, kiedy wpadł na pomysł by biec za karetką. Miał dużo siły, ponieważ pewna dziewczynka podzieliła się z nim szkolną kanapką.

Przed budynkiem szpitala był mały park. Na jednej z ławek, pod cieniem dębu siedział jego Pan, czytając gazetę i nie
spodziewając się niczego. W pewnym momencie poczuł, że coś liże go po ręce. Gdy odłożył gazetę, Dżok wskoczył mu na kolana i zaczął lizać go po buzi. Radości człowieka i psa nie było końca. Na drugi dzień wrócili do domu.


Opowiadanie Nathana i Vincenta
Ale Dżok naprawdę...postanowił być przyjacielem żółwia.
żółw od tej chwili stał się najleprzym pzyjacielem Dżoka.
AWARIA! Pożar! Dżok i Bursztynek (żółw) właśnie przeszli obok domu, który się palił. NA POMOC! POMOCY! Krzyczała im nieznana pani. Nieznana...? TO PANI MARIA!? Przyjechała straż pożarna. Wyciągnęli panią Marię i też innych ludzi z budynku. Ale pani Maria zapomniała o naszyjniku matki. Dżok od razu to zauważył i pobiegł po naszyjnik. Tymczasem Bursztynek stał i nie wiedział co robić. Dżokowi udało się zdobyć naszyjnik, ale Bursztynka nigdzie nie było. Okazało się, że Bursztynek znalazł swoją rodzinę.




Opowiadanie Julii i Gabi
Dżok nigdy nie wrócił do starej krakowskiej kamienicy. Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wiślanymi bulwarami. Podobno wskoczył do pociągu, który jechał za miasto do lasu, ale tak naprawdę Dżok...
Tak to prawda Dżok pojechał pociągiem za miasto do lasu. Gdzie spacerowały dwie siostry Gabi i Julka.
-O jacie jaki ładny piesek!- krzyknęła Julka.
-Masz racje Julka! - także krzyknęła Gabi i dodała po chwili- Nazywa się Dżok!- wykrzyknęła oglądając obrożę. Trzeba znaleźć jego właściciela.- powiedziała Julka. Może rozwiesimy ogłoszenia? - spytała Gabi po chwili. Świetny pomysł Gabi – powiedziała Julka.

Siostry rozwieszały ogłoszenia, ale przez trzy tygodnie nikt się nie zgłosił. Po trzech tygodniach siostry postanowiły wziąć Dżoka do Warszawy bo tam mieszkały. Tydzień później Dżok już mieszkał w bloku na ulicy Śliwkowej w Warszawie. Julka i Gabi próbowały zadowolić Dżoka nowym mieszkaniem.
Ale Dżok nie był zadowolony bo siostry miały konia i dwa koty i dwie owce na dodatek. Ale zwierzęta aż tak bardzo Dżokowi nie przeszkadzały najbardziej przeszkadzała mu tęsknota za Krakowem, Panią Marią i oczywiście Panem Nikodemem.

U nowych przyjaciółek Dżoka.
Dzisiaj dziewczyny szły na rozpoczęcie roku szkolnego.
W tym roku miały pójść do piątej klasy. Dżok siedział cały dzień przy drzwiach i szczekał.
Gdy siostry wróciły do domu Dżok skoczył na nie i piszczał przeraźliwie. Jesteśmy pieseczku co się stało? - zapytała się Julka uspokajając Dżoka.

Pies tylko zaszczekał i pomerdał ogonem jakby był zadowolony. Wieczorem wszyscy mówili Dżokowi, że jutro jest bardzo ważny dzień w życiu sióstr.
Mama dziewczynek do późna szyła haftowane kwiatami siodła dlatego, że dziewczynki miały jutro...To napiszemy później, co jutro będą miały!
Najwspanialsze urodziny!
Dzisiaj są kogoś urodziny. Mama od rana piekła pyszny sernik z polewą czekoladową. I czekała na najlepszy prezent urodzinowy dla tego kto miał dzisiaj urodziny .
Tata dekorował całe mieszkanie. Na szczęście dziewczynki jeszcze spały. Nagle do ogrodu wjechała wielka przyczepa i było w środku bardzo głośno.
Nareszcie przyjechał prezent! - Wykrzyknęła mama. Pan otworzył przyczepę i wyszła z przyczepy lama. Dżok zaczął szczekać na pana który przywiózł lamę.
Aż końcu pan powiedział: Dobrze piesku wiem, że ty też chcesz zdobyć prezent dla solenizanteki podał mu dwie pluszowe małpy. Ponieważ Dżok był mądrym pieskiem to nie pogryzł przytulanek tylko zaniósł je do łóżek dziewczynek. Nagle rodzice weszli do sypialni z sernikiem, z siodłami i z balonami w kształcie rombów.
Za nimi wmaszerował Dżok z małpkami. Rodzice śpiewali sto lat a Dżok szczekał tak, że wydawało się, że on też śpiewa. Zaprowadzili Gabi i Julkę do ogrodu, weszli do altanki w której stała lama z czapeczką urodzinową na głowie.

Opowiadanie Soni
Dżok chciał wrócić do pani Marii, ale nie wiedział którą drogą ma pójść. Szedł więc przed siebie po leśnej ścieżce gdy nagle spotkał Kibica, który szedł na spacer ze swoją panią. Dżok zapytał Kibica czy może z nimi iść. Kibic się zgodził. Dżok w trakcie spaceru opowiedział Kibicowi jak zgubił się pani Marii i znalazł się sam w lesie. Pani Basia dopiero po chwili zoriętowała się, że Dżok idzie z nimi. Kiedy dotarli do domu Kibica, Dżok zapytał czy może u nich przenocować. Kibic bardzo się ucieszył, że jego kolega spędzi u niego noc.
Następnego ranka Kibic usłyszał od innego psa, że pani Maria chce zamieszkać we Włoszech i że wylatuja do Włoch o 9.30. Gdy Dżok się o tym dowiedział od razu pobiegł no lotnisko, żeby spotkać się z panią Marią. Niestety nie zdążył i pani Maria odleciała do Włoch. Dżok był bardzo smutny i nie wiedział co będzie teraz, gdzie będzie mieszkał. Całą noc spędził na ulicy błąkając się bez celu. Następnego ranka spotkał Kibica, który powiedział, że może zamieszkać z nimi. Dżok bardzo się ucieszył i zamieszkał z Kibicem. Ale Dżok tęsknił za panią Marią i za panem Nikodemem.


Dżok tak naprawdę wsiadł do pociągu, który jechał na lotnisko. Ale, ale, najpierw jak tam się dostał? Więc biegł bulwarami wiślanymi, gdy nagle spotkał pana i panią ze schroniska. Jak ich zobaczył to od razu uciekł. Biegł i biegł, aż w końcu uderzył w coś metalowego i to był pociąg. Konduktor pomyślał, że ktoś puka i otworzył drzwi, a Dżok skorzystał z okazji i wskoczył do pociągu. Nagle rozległ się gwizd, i pojechali. Ale Dżok nie wiedział dokąd jedzie. Gdy nagle zawidniał napis’’ ZA 20 MINUT BĘDZIE LOTNISKO’’. I dojechali na lotnisko. Wszyscy wysiedli. Ale Dżok nie wysiadł z pociągu. Nagle jakaś rodzina zobaczyła Dżoka i powiedziała - biedny pies, może zawieziemy go do schroniska?
Opowiedanie Oli, Stefana i Tymona
Jak Dżok to usłyszał to z pociągu wystrzelił jak torpeda i pomyślał - nigdy nie pójdę do schroniska! - i rodzina zaczęła go gonić. Uciekając zobaczył stertę walizek i wskoczył do jednej. Poczekał tam chwilę. Gdy nagle z radia rozwlekł się głos ’’Za godzinne odlot samolotu nr 167 do Stanów Zjednoczonych!’’ Dżok tego nie usłyszał, bo zasnął w jednej z walizek. Bagażowy zabrał walizki do samolotu. Na nieszczęście Dżok był w jednej z nich. Dżok obudził się w zimnym miejscu i pomyślał – gdzie ja jestem? - Nagle wszystko zaczęło się trząść. To były turbulencje, lecz Dżok o tym nie wiedział i zemdlał. Dolecieli do celu. Dżok poczuł, że jest na ziemi i że otwiera się bagażnik samolotu więc skorzystał z okazji.

Wyszedł z walizki i uciekł. Znalazł na lotnisku dziwne coś i zaczął to drapać. Nagle zakrył go jakiś cień, a była to pani, która krzyknęła – Oh my God! He won a Casino in our lottery! – Pani wzięła Dżoka do głównej bazy loterii. W głównej bazie loterii odebrał własne Casino i nazwał je Dawg. Casino Dżoka zawsze wygrywało i przez to Dżok zarabiał dużo pieniędzy. Pewnego wieczoru do Casina Dżoka przyszła suka o imieniu Lola. Dżok zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Kiedy Lola grała w pokera nie zauważyła, że Dżok podmienił jej karty. Dżok przez całą grę mrugał do niej, ale ona go nie zauważała. Zobaczyła go dopiero wtedy, kiedy Dżok dał jej kość.

Lola polubiła Dżoka, a po jakimś czasie zakochała się w nim. Pewnego dnia Dżok zapytał się Loli - Czy nie wypłyniemy w rejs dookoła świata?- a Lola odpowiedziała - Tak! - i wypłynęli.

Opowiadanie Basi Z.
Dżok nigdy nie wrócił do starej kamienicy.
Podobno ktos zobaczył, jak biegł wislanymi bulwarami.
Podobno widziano go kilka razy na rondzie.
Podobno wskoczył do pociagu, ktory jechał za miasto do lasu.
Ale tak naprawde Dzok po kilku tygodniach, poczochrany, głodny i brudny wrocił do szczesliwej Pani Marii, ktora
przyrzekła mu, ze juz nigdy nie powie słowa ,,schronisko’’. Żeby go nie niepokoić

Opowiadanie Elizy
Dżok dostaje list.
Dżok jechał pociągiem długo... aż zobaczył listonosza co przepychał się przez tłum. Panie i Panowie pociąg rusza powiedział konduktor. Listonosz zaczął się trzepotać jak sardynka bez wody myśląc sobie o boże na pewno się spóźnię i w ostatniej chwili wskoczył do ogórka który miał jechać za pociągiem. Na stacji wsiadł do pociągu i zaczęło się: wrzeszczał Mr. Dżok
Dżok nic nie rozumiał ale podszedł do listonosza a on mrukną pieszczotliwie nie dla ciebie Mr. Piesku. Poczym popatrzył na obrożę Dżoka i wrzasną: o losie mam dać list psu?!
Podał Dżokowi list. Dżok złamał pieczęć nosem i zobaczył napis:

Długi Dzokó
Drogi Dżoku słyszałem o twoim szczęściu nie szczęściu i pozawam pozdrawiam cie cię bardzo
serdecznie i zapraszam na herbatkę twój przyjaciół przyjaciel Kajtek. Ps. Pani Maria Maria jest w domu dla jelitów emerytów jestam jestem w Psierlinie – to znaczy w Berlinie- na ul kościelskiej 15
Dżok spotyka Kajtka i okazuje się, że Kajtek nie pisał listu.
Dżok doszedł do ul. Kościelskiej i zmęczony zerknął w okno. Tam Kajtek stał zdziwiony w oknie ale rozochocony. Kiedy zaczął szczekać mała grubiutka paniusia w bereciku, sukience, biżuterii i w złotych pantofelkach otworzyła brzwi i ucieszyła się strasznie. Moja kochana córeczka cię umyje i nakarmi, a jeśli chcesz, zostań u nas na zawsze.

Dżok wbiegł bo pałacyku. Na schodach stała dziewczyna z krótkimi brązowymi włosami piwnymi oczyma i z kombinezonem. Dżok stał trochę zmieszany. Obok dziewczyny stała suka. Dżok zdębiał, czuł jek serce mu wali. Nie miał wątpliwości to była miłość, ale nie w suczce Paszcza, ale w dziewczynie, która miała na imię Elissi. Dżok podbiegł do dziewczynki i pomyślał to moja pańcia. Okazało się, że list wysłała pani Maria po skończonej rechabilitacj i Dżok miał szczeniaki z Paszczą ;))

Opowiadanie Basi Ch.
Dżok na czarnym lądzie.
Dżok nigdy nie wrócił do starej kamienicy. Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wiślanymi bulwarami. Podobno wskoczył do pociągu, który jechał za miasto do lasu, ale tak naprawdę Dżok wskoczył do samolotu, który leciał do Afryki.
W samolocie Dżok zauważył dwa wolne miejsca i na nich się rozciągnął. Potem przyszedł pan z jedzeniem i dał Dżokowi jeść. Następnie usłyszał z głośników: Uwaga! Uwaga! Będziemy lądować na wodzie! Dżok przygotował się do skoku. Samolot wylądował, a Dżok wyskoczył. Popłynął na lewy brzeg rzeki i zauważył namioty z polską flagą. Gdy Dżok podszedł do obozu i zobaczył psa to zaszczekał. A gdy Tomek najmłodszy członek


wyprawy usłyszał szczekanie i zauważył Dżoka poprosił swojego tatę, żeby mógł zatrzymać Dżoka. Tata się zgodził.
Pewnego dnia wszyscy wstali rano i wyruszyli łapać goryle. Znaleźli jamę goryli i schowali się. Gdy goryle obudziły się wszyscy złapali za lasso i rzucili na goryle. Jedynie Tomkowi udało się złapać goryla. Wszyscy razem nawet Dżok przyglądali się gorylowi. Zabrali go do obozu, włożyli do klatki i zawieźli na statek, którym popłynęli do Londynu.
Dżokowi tak się spodobało, że uczestniczył we wszystkich innych wyprawach Tomka Wilmowskiego.






Opowiadanie Janka i Leona
Dżok nigdy nie wrócił do starej krakowskiej kamienicy. Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wiślanymi bulwarami. Podobno wskoczył do pociągu, który jechał za miasto do lasu, ale tak naprawdę Dżok nie uciekł z domu tylko pani Maria była już stara i tak słabo widziała że jej się pomliło. Tak naprawde uciekł z domu Kajtek. Następnego dnia pani Maria dowiedziała się, że uciekł Kajtek a nie Dżok. Dżok próbował pomóc pani Marii. Pani Maria postanowiła, że zaczną poszukiwania następnego dnia bo zrobiła się pogoda pod psem.

Następnego dnia pogoda się popawiła. Pani Maria z Dżokiem dowiedziała się od sąsiadki, że Kajtek jest w schroniesku. Zanim pani Maria z Dżokiem dotarła do schroniska, miała miejsce awaria prądu ponieważ klatki miały zabezbieczenie elektroniczne. W wyniku awari wszstkie klatki się otworzły. Zrobiło się wielkie zamieszanie i wszystkie psy wraz z Kajtkiem uciekły do parku. Pani Maria z Dżokiem udała się do parku i znależli Kajtka. Kajtek Dżok i Melania długo żyli i się lubili.

Opowiadanie Heleny
Dżok nigdy nie wrócił do starej kamienicy.
Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wislanymi bulwarami.
Podobno widziano go kilka razy na rondzie.
Podobno wskoczył do pociagu, który jechał za miasto do lasu.
....wylądował w schronisku w Sejnach, daleko od Warszawy. Pewnego ranka mój wujek odwiedził schronisko szukając nowego psa. Wziął Dżoka do domu w Żegarach. Tam zaprzyjaźnił się z Gunią i zamieszkał w kojcu razem z nią. Pewnego dnia poszliśmy z nimi na spacer nad suchar, to znaczy nad jeziorko w środku lasu otoczone bagnami. Psy wywęszyły coś w zaroślach. My byliśmy zajęci rozmową i nie zauważyliśmy niebezpieczeństwa, a tymczasem wywiązała się bójka między Dżokiem i Gunią a żmiją zygzakowatą.
Walka zakończyła się błyskawicznie - żmija pokąsała oba psy.
Dzok i Gunia z każdą minutą stawały się coraz bardziej senne, wyraźnie traciły siły. Gdy doszliśmy do domu, wszyscy nerwowo dzwonili szukając weterynarza. Dżok całkiem opadł z sił i miał już spuchnięty pysk. Wujek zapakował psy do samochodu i pojechał z nimi do weterynarza w Suwałkach. Dżok dostał zastrzyki i kroplówkę a Gunia zastrzyk. Psy wróciły do domu w lepszym stanie. Dżok biegał i wesoło merdał ogonem. Przez kilka dni nie mógł wychodzić na spacer. Potem miał jeszcze wiele przygód, ale najwaniejsze, że miał troskliwego opiekuna i bezpieczny dom.




Zapraszamy do przeczytania naszych opowiadań o Dżoku, bohaterze książki Doroty Gawryluk "Dżok, legenda o psiej wieności".


Opowiadanie Leny
Dżok nigdy nie wrócił do starej krakowskiej kamienicy. Podobno ktoś zobaczył, jak biegł wiślanymi bulwarami i widział jak wskoczył do pociągu, który jechał za miasto, ale tak naprawdę Dżok...
Tak to prawda Dżok wskoczył do pociągu.
Pociągu, który jechał do Poznania. Dżoka zdziwiło to, że nikt nie zwrócił na niego uwagi. Ludzie przechadzali się, a nawet potykali się o niego, ale i tak nie zwrócili na niego uwagi.

Dżok wysiadł z pociągu późnym wieczorem. Po długim spacerze po poznańskich krętych uliczkach usnął ze zmęczenia na klatce schodowej jednej z kamienic. Nad ranem obudził go warkot samochodów. Głodny i zmęczony Dżok znalazł się na samym środku ruchliwej ulicy. Nagle ku jego zdziwieniu podniosła go z ulicy miła Pani z małą dziewczynką. Już po paru chwilach znalazł się w pięknym domu pod miastem, gdzie został wykąpany i dano mu bardzo smaczne jedzonko.
Dżok bardzo szybko zaprzyjaźnił się z miłą Panią, która okazała się być lekarzem weterynarii i mieć na imię Lena .
Tak potoczyła się historia dzielnego psa Dżoka, który znalazł cudowny dom i dobrych ludzi z którymi zamieszkał do końca swoich dni.
Opowiadanie Ingi
Dżok postanowił, że zostanie psem policjanta. Poszedł więc na policję, a policjanci nie wiedzieli o co mu chodzi więc przygarnęli go do siebie. Dżok widział dużo psów podobnych do siebie, które go lubiły. Bawili się dobrze z panem policjantem aż do zimy. Wtedy policjant zrobił sobie jeden dzień wolny i psy nie miały swoich opiekunów. Został tylko szef, który był niemiły dla opiekunów psów i dlatego psy go nie lubiły. Na wiosnę psy bawiły się na dworze, a pan rozmawiał z panią, która miała aż 30 psów i każdego karmiła 5 razy dziennie. Miała też pomocników: 5 kucharzy i 5 sprzątaczek 9 (ponieważ była miliarderką) Była młoda, ale nie zbaczajmy z tematu.
- < BEGINNING
- END >
-
DOWNLOAD
-
LIKE(1)
-
COMMENT()
-
SHARE
-
BUY THIS BOOK
(from $7.79+) -
BUY THIS BOOK
(from $7.79+) - DOWNLOAD
- LIKE (1)
- COMMENT ()
- SHARE
- Report
-
BUY
-
LIKE(1)
-
COMMENT()
-
SHARE
- Excessive Violence
- Harassment
- Offensive Pictures
- Spelling & Grammar Errors
- Unfinished
- Other Problem
COMMENTS
Click 'X' to report any negative comments. Thanks!